Wpatrywała się zaspanym wzrokiem przed siebie. Przed chwilą wstała, a nie był to wspaniały poranek. Musiała się spieszyć, by cokolwiek zjeść. W ekspresowym tempie ubrała się i załatwiła poranną toaletę, aby po chwili iść korytarzami Hogwartu i zmierzać do Wielkiej Sali.
Wczoraj do późna myślała o tym co zrobiła. Pocałowała Jamesa. Wprawdzie w policzek, ale pocałowała. Chciała żeby jej wybaczył, więc nawet się zbytnio nie zastanawiała, a mogła to zrobić. To był jej błąd, a ona po części tego żałowała. A dlaczego po części? Dlatego, że jej podświadomość szeptała jej, że dobrze zrobiła. Głupie sprzeczne uczucia. Przez nie zawsze są problemy. Zawsze.
Ujrzała śmiejące się dziewczyny, a obok nich tryskających radością Huncwotów. Black właśnie jadł jajecznicę i mało co nie wyleciała mu z ust, tak się rechotał, i to na całe gardło. Jeśli zna się Syriusza chociażby przez parę dni to można śmiało stwierdzić, że jego śmiech jest głośny i w sumie całkiem ładny. A jak już zaczął się chichrać to nie mógł przez kilka minut przestać.
Potter zresztą wcale nie był lepszy - miał coś czerwonego, pewnie ketchup, na nosie i policzkach, a widząc jego klatkę piersiową, można było stwierdzić, że ciężko oddycha, pewnie dlatego, że wręcz pokładał się na stole. Zastanawiała się, marszcząc brwi, co ich tak bawi. A najgorsze było to, że nawet na nią nie poczekali. Poczuła się jak egoistka, ale taka była prawda.
Podeszła pewnym krokiem do jej stołu, a na plecach czuła spojrzenia innych. Świetnie, gapcie się, bo nie widzieliście nigdy dziewczyny, która chce iść zjeść śniadanie. Wyczuła również świdrujący wzrok jednego Ślizgona, ale na to tylko prychnęła w myślach.
Usiadła na swoim miejscu, prostując się i rozglądając po znajomych twarzach. Każdy z nich był zatracony w rozmowie i nikt, oprócz pewnego bruneta, nie zauważył, że przyszła.
- Lily! - zawołał radośnie, a na jego twarzy nadal była ta maź. - Nasza Śpiąca Królewna nareszcie wstała!
Po tych słowach każdy spojrzał w jej stronę i kąciki ich ust uniosły się do góry, a potem mówili jedno po drugim zwykłe "Hej", czy "Cześć".
- Nazwij mnie tak jeszcze raz, to nie wiem czy jedyną czerwoną rzeczą na twojej twarzy i ciele będzie ten ketchup - odwarknęła i zaczęła robić sobie kanapki.
- Ciele? Czerwona? Evans, chcesz zrobić Rogaczowi malinki? - zażartował Syriusz, a dziewczyna zgromiła go wzrokiem.
- Tak, to jest jedyna rzecz, której teraz pragnę, Black - mówiła z ironią w głosie, lecz chyba nie każdy ją wyczuł, bądź nie chciał jej wyczuć.
Dorcas zadławiła się jedzeniem, bo wiedziała, że to co powiedziała jej przyjaciółka będzie ją dużo kosztowało, Remus oderwał wzrok znad gazety, którą jeszcze przed chwilą czytał, pewnie zainteresowała go ta "scenka", Łapa się wyszczerzył, a James popatrzył na nią szeroko otwartymi oczami, w których można było nawet z daleka dostrzec iskierki szczęścia, i buzią.
- Lily, wiedziałem, że na mnie lecisz. Zaraz są lekcje, ale chyba zdążymy iść do łazienki lub możemy sobie odpuścić dziś lekcje i iść do mojego dormitori... - i urwał, bo niczego nieświadomy dostał z otwartej ręki w twarz. Zdumiony przyłożył dłoń do tego miejsca i zmrużył gniewnie oczy. Rozejrzał się i szukał sprawcy tego wydarzenia. Całą swoją uwagę skupił na drobnej dziewczynie siedzącej naprzeciwko. Zielone oczy smętnie patrzyły na kromkę chleba, którą teraz smarowała. Czyli to Evans, tak? Pokazuje pazurki...
Syriusz i Remus wciągnęli powietrze ze świstem i popatrzyli na niego. Nawet go to nie zdenerwowało, przeciwnie, zaintrygowało. To w niej lubił najbardziej. Nie mógł spodziewać się jej reakcji i nie była jak inne. Była wyjątkowa.
- Evans, czy ty mnie uderzyłaś? - postarał się brzmieć spokojnie i chyba jakoś mu to wyszło.
- Nie Potter, wściekły pomidor to zrobił - rzuciła szorstkim tonem, na co niektórzy zachichotali. - Należało ci się.
- A mogę chociaż wiedzieć za co dostałem?! - krzyknął poirytowany.
- Za ładną buźkę, wiesz? - odpowiedziała słodko.
- Uważasz, że jestem przystojny? - poruszył śmiesznie brwiami.
Dziewczyna już nie wytrzymała. Spiorunowała go wzrokiem, wstając i poprawiając torbę na ramieniu. Odwróciła się, chcąc ukryć uśmieszek, który mimo woli wtargnął na jej usta i dumnie przeszła przez pomieszczenie, a potem już nie było jej widać.
- Hm... Lily to chyba nowa generacja Śpiącej Królewny, która nie potrzebuje księcia... - mruknął Syriusz i wrócił do dokończania śniadania.
*~*
Siedziała na podłodze, opierając plecy i głowę na ścianie. Czekała na korytarzu, aż zadzwoni dzwonek, sygnalizujący początek lekcji. Z ulgą stwierdziła, że prawie cały stres i ten jej kiepski humor wyleciały z niej. Jedyną zagadką był nowy nauczyciel Obrony Przed Czarną Magią, która miała się zaraz zacząć. Na początku tego roku, wyjątkowo Dumbledore nie przedstawił kto będzie zajmował to stanowisko. Powiedział tylko, że jest to ktoś nowy i doświadczony, a poznają go na zajęciach.
Tak, więc grzecznie nikomu nie przeszkadzała i sama miała spokój. Od śniadania nie odzywała się do nikogo z wyjątkiem dziewczyn. Jakoś nie miała nastroju, a wydarzenia na śniadaniu jeszcze ją do tego zniechęciły, a nikt na szczęście nie poruszał już tego tematu. Pewnie odpowiedziała by, że "wstała lewą nogą", bądź zrzuciła wszystko na "kobiece sprawy".
James jeszcze wczoraj proponował jej przyjaźń, a teraz? Kpi sobie z niej i dobrze wie, że ona tego nie znosi. Tak, brnij w to dalej, a na pewno uraczy cię swoją przyjaźnią. Niedoczekanie. A może to ona zbyt gwałtownie zareagowała? Nie. Należało mu się. Nauczy się, że z nią nie może grać w te jego chore gierki. Chętnie myślałaby jeszcze chwilę, ale rozległ się dzwonek, a uczniowie wchodzili do klasy. Ona zrobiła to samo. Usiadła w ławce z Dorcas, która posłała jej uśmiech, a ona go odwzajemniła. Sięgając do torby po książki, uderzyła kogoś łokciem w ramię.
- Przepraszam, nie zauważyłam cię. Nic ci nie jest?... - zapytała i przerwała, bo zauważyła kogo walnęła. Dwa brązowe punkcik jej się przyglądały, a w nich było widać tylko iskierki szczęścia, na pewno nie bólu. Zatopiła się w nich przez chwilę, ale potem oprzytomniała. Musiała przyznać, że oczy to on ma śliczne.
- Nic się nie stało, Lily - powiedział miękkim głosem. - Mógłbym dostać jeszcze raz, żeby tylko usłyszeć to "Przepraszam" z twoich ust.
Parsknęła śmiechem. Chciał ją ewidentnie rozśmieszyć.
- Czyli mogę cię uderzyć!? - krzyknęła szczęśliwa i zatarła dłonie. Teraz to on się roześmiał.
- Jasne, że nie - puścił jej oczko, a ona westchnęła teatralne.
- Cisza! Wszyscy proszę na miejsca! - dobiegł ich kobiecy głos z przodu klasy. Od razu się odwrócili, bo myśleli, że to nauczyciel. Jednak tego się nie spodziewali.
- Corrine? Co ty tutaj robisz?! Jeśli chcesz coś od nauczyciela, to zaraz powinien się zjawić... - zapytał zdumiony James i podszedł do swojego stolika, który dzielił z Syriuszem.
- Tak, James. Chciałam się go zapytać, czy ma jakieś ciekawe książki na ten temat... Niestety okazuje się, że nie mam, smutne - oświadczyła i usiadła za biurkiem profesorskim.
Chłopaki wymienili spojrzenia i zmarszczyli czoła, widać było, że nad czymś intensywnie rozmyślają.
- Czekaj, czekaj... Czyli to znaczy, że TY nas będziesz uczyć!? - zbulwersował się Syriusz i wstał.
- Widzę, że jednak używasz czasem mózgu, który jak widać posiadasz, Syriuszku - uśmiechnęła się, przestała patrzeć na niego i postanowiła, że wreszcie coś powie do wszystkich, bo z nimi może się kłócić cały dzień, a nie po to tu jest. - Tak, więc... Witam! Jak widzicie w tym roku to ja będę uczyła was tego przedmiotu. Nazywam się Corrine Potter... - na dźwięk tego nazwiska w klasie zabrzmiały szepty. -... I mam nadzieję, że ten rok będzie ciekawy, a nasza wspólna praca będzie owocna. Jestem tutaj, aby was czegoś nauczyć, więc nie będę tolerować głupich odzywek, spóźnień, brak prac domowych. W szczególności u tych dwóch panów - wskazała palcem na Rogacza i Łapę, a oni aż nie dowierzali. - Ale to nie znaczy, że macie tutaj siedzieć i zachowywać się jakbyście czekali na wyrok. Po prostu zachowujcie się w miarę przyzwoicie, okey? Dobra... Jakieś pytania? - znów się uśmiechnęła.
James podniósł błyskawicznie rękę, prawie przy tym spadając z krzesła.
- Tak, panie... - zapytała i udawała, że nie zna jego nazwiska, że pierwszy raz go widzi na oczy. Chciała aby ją nakierował, a niektórych bardzo to śmieszyło.
- Potter, do cholery! - krzyknął. - Corrie, nie denerwuj mnie! TY będziesz nas uczyć!?
- A nie widać, Jimmy? - pokazała swoje białe, równe zęby.
Ruda zachichotała... To będzie na pewno ciężki rok dla nich. Zawsze coś szykowali dla nowych nauczycieli, a teraz chyba nic nie zrobią... Chłopak usiadł na swoim miejscu i zacisnął dłoń w pięść. Widać było, że to nie była dla niego łatwa sytuacja.
- Niezła ta pani profesor... - powiedział jakiś chłopak przed Jamesem, a on już zaraz uderzył go ręką w tył głowy, a tamten zasyczał z oburzenia. Teraz młody Potter już był zły. Aż z niego to emanowało...
- To. Będzie. Najgorszy. Rok. W. Życiu - mruknął i oparł się na łokciu.
- Nie wierzę, że to będzie moja nauczycielka... - dało się usłyszeć smętny głos Syriusza.
- Też cię kocham, kuzyneczku! Nareszcie będę mogła zemścić się za strzelanie z moich staników... - klasa się zaśmiała, a Syriusz momentalnie pobladł i wyprostował się na krześle, w ona zwróciła się do Pottera. - Jimmy, kochanieńki, co jest?
- Nie mów już tak do mnie. Już nie jesteś moją kuzynką - odparł z lekkim smutkiem i zmrużył oczy.
- Tak, tak... Zobaczymy jak będziesz czegoś chciał - mrugnęła w jego stronę. - Dobra. Sprawdźmy obecność.
Wyczytywała nazwiska, przeszywała wszystkie osoby wzrokiem, zatrzymywała się i uśmiechała przy tych znajomych, a szczególnie przy Huncwotach.
- Lily Evans... - wpatrywała się w nią i wyszczerzyła do niej. Ona chyba nigdy nie była smutna. Ściszyła głos. - Lily Potter... Ładnie...
Evansówna jednak wszystko bardzo dobrze usłyszała i jak było widać, nie tylko ona. James pokazał zęby w tym jego "olśniewającym" uśmiechu, na który leci ogromna ilość dziewczyn i obrócił się w jej stronę, a ona była z pewnością czerwona jak burak. Zacisnęła rękę, aż jej knykcie pobielały. A myślała, że jednak da sobie z tym spokój... Myliła się, ale wiedziała, że ona to mówi w formie żartu, choć tutaj była całkiem poważna. Miała chociaż nadzieję, że nie będzie nic więcej na temat ich "związku", który z pewnością nie istnieje i nie będzie istniał. Nadzieja matką głupich, jak to mówią.
Corrine okazała się genialną nauczycielką. Przez resztę lekcji obyło się bez jej żartów, na poważnie zabrała się do prowadzenia zajęć.
Gdy rozbrzmiał dzwonek Lily wstała i wyszła, zastanawiając się, czy profesor Binns nadal jest tak samo nudny, jak w zeszłym roku, czy może w tym dał sobie spokój.
- Lily! Lily, ej, zaczekaj! - Usłyszała za sobą głos Jamesa. Odwróciła się ze zdumieniem do chłopaka, który zahamował przed nią, szczerząc zęby.
- Tak? - zapytała, starając się, by w jej głosie nie brzmiała żadna nieuprzejma nuta. Udało się, z czego była co najmniej dumna.
- Umówisz się ze mną? - wypalił. W duchu westchnęła. A już myślała, że da spokój! Otwierała właśnie usta, by mu odmówić, gdy on dokończył: - Spokojnie! Żartowałem!
Wyszczerzył się, chcąc ukryć grymas, a ona parsknęła krótko śmiechem.
- A szkoda, bo już miałam się zgodzić... - Ujrzała niedowierzanie na jego twarzy, i uzupełniła: - O ile byłoby to przyjacielskie wyjście.
- W takim razie... Czy umówisz się ze mną na przyjacielskie spotkanie? - spytał uroczystym tonem, prostując się jak struna.
Zaczerpnęła powietrza i zaczęła się zastanawiać. W jej głowie pojawiła się lista z "tak" i "nie". W sumie to co ma do stracenia? Najbardziej bała się, że James może sobie coś pomyśleć, a ona na pewno nie chce z nim związku. Bała się, że go tym urazi, a on się załamie, ale przecież... Nic nie robił sobie z tego, że ona go odpychała, a robiła to dość często. Może jak się w końcu zgodzi, choć to nie była randka, to w końcu da z tym spokój i zrozumie, że ona nie jest dla niego i on nie jest dla niej? Kompletne przeciwieństwa! Zresztą... On na pewno nie bierze tego na poważnie. Nie może. On po prostu nic do niej nie czuje, a próbuje wmówić sobie i jej, że tak. Przejrzała jeszcze raz listę, niestety minusów było więcej... Ale... To kluczowe pytanie. "Co ma do stracenia"? Nic.
- Em... Chętnie - uśmiechnęła się. Może coś straci, ale trudno. Raz się żyje.
- Serio? - spytał i wytrzeszczył oczy, a potem wziął rękę na czoło dziewczyny. - Lily, na pewno? Ty nie jesteś chora czy coś?
- Jak się nie ogarniesz to się rozmyślę... - mruknęła.
- Przepraszam... Po prostu... Wiesz... Prosiłem cię o to już parę ładnych lat, a ty mnie odrzucałaś... - w jego głosie dało się wyczuć ból.
- Wiem, ale ty prosiłeś o randkę, a to jest przyjacielskie spotkanie, prawda?
- Tak, no tak... - westchnął ciężko cichutko.
Lily patrzyła tępo w swoje paznokcie, a James w podłogę. Było strasznie niezręcznie.
- To ja... Ja już pójdę, James. Miłego dnia - odwróciła się z zamiarem pójścia na następną lekcje, ale chłopak złapał ją za nadgarstek, obracając do siebie.
- Dziękuję... Nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy... - przybliżył się i pocałował w policzek, a potem, patrząc krótko w jej oczy, odszedł korytarzem, kierując się w stronę sali lekcyjnej.
Lily postała trochę i pomyślała, że coś za dużo tych bezkarnych pocałunków od początku roku szkolnego.
Wypuściła mocno powietrze i poszła śladami bruneta.
********************
Cześć!
Jestem z nowym, cieplutkim rozdziałem, który tylko czeka aż go przeczytacie!
Notka po 10 dniach... Późno? Nie wiem... Lekko mi się go pisało, ale niestety nie miałam tyle czasu :/ Dzisiaj nie byłam w szkole i specjalnie pisałam, bo tak czy siak to w szkole nie piszę, raczej czytam, bo jak coś chcę nabazgrolić to zaraz ktoś "Co robisz? Pokażesz?", a to jest takie denerwujące... Niektórzy nawet nie pytają tylko patrzą przez ramię, a ja tego nie lubię :v (~Kath)
To tak... Co do treści:
Liczymy na to, że wam się spodoba :D Panna Evans ma tutaj humorki i pokazuje, że nie da, aby ktoś nią rządził i wgl :) Zaznaczę, że ona się z nim nie umówiła na randkę tylko na spotkanie, wiecie... Takie jak z przyjaciółką, żeby się wygadać lub spędzić razem czas, tylko z "przyjacielem" ;) Więc nie róbcie jakiś założeń, że jest łatwo i ona jest dla niego miękka czy coś, ale... Powiedzmy, że zrobiło jej się go szkoda :))
Spodziewaliście się, że Corrie przyjechała tutaj z taką niespodzianką? :D
Dziękujemy za ponad 700 wyświetleń! Nawet nie wiecie ile to dla nas znaczy i jak wejścia z komentarzami są dla nas ważne i motywujące!
Następny rozdział... Hm... Patrzcie w "Aktualnościach", może Ayden zaktualizuje ;) A no i też "Stan rozdziału" będzie się zmieniał, więc zaglądajcie! :D
Czekamy na wasze komentarze!
Jeśli by były błędy to piszcie, bo rozdział sprawdzany, ale jesteśmy też ludźmi, prawda? :3
Zapraszamy na nasze blogi:
Ayden
Kathrine
Ayden założyła również nowego bloga! (KLIK)
Pozdrawiamy i ściskamy!
Ayd i Kath ;** ♥